Rynek Infrastruktury
– Na kłopoty Polimeksu z realizacją kontraktów drogowych należy spojrzeć z szerszej pespektywy. Stan faktyczny jak wiadomo jest zawiły, bowiem wykonawca i inwestor sprzecznie twierdzą, kto pierwszy odstąpił od kontraktu. Taka sytuacja zdarzyła się już wcześniej, miała miejsce przy rozwiązaniu kontraktu z firmą SIAC. Wtedy umowę wypowiedziała irlandzka firma, a później tego samego dnia wpłynęło wypowiedzenie umowy ze strony GDDKiA – przypomina Rafał Bałdys.
Wiceprezes PZPB mówi, że w obu przypadkach kwestią sporną pozostają pieniądze. Dodaje, że Polimex-Mostostal wraz z członkami konsorcjum zarzuca inwestorowi, że nie przestrzega on warunków kontraktu i nie przedłożył wymaganych przepisami Kodeksu Cywilnego „gwarancji zapłaty”. – Oczywiście otwiera to drogę do wieloletniego i wielowątkowego sporu sądowego – zauważa Rafał Bałdys.
– W tle tego sporu jest są też kłopoty związane z uznawaniem roszczeń wykonawcy. Wbrew oczekiwaniom GDDKiA formuła „zaprojektuj i wybuduj” , która co do zasady zakłada wynagrodzenie ryczałtowe, wcale nie uchroniła tej instytucji przed ich napływem. Dlaczego tak się dzieje? Formuła „zaprojektuj wybuduj” przyjęta przez GDDKiA nie nadaje się do budowy dróg, tym bardziej jeśli weźmie się pod uwagę jakość dokumentacji, którą GDDKiA przekazuje wykonawcom – komentuje dla portalu „RynekInfrastruktury.pl” przedstawiciel Związku. Mówi, że obrazu katastrofy dopełnia procedura wyłaniania wykonawcy, w której zamawiający opiera swój wybór na najniższej cenie.
– To oczywiście nie jest odosobniony przypadek. Roszczenia wykonawców na kontraktach mogą sięgać nawet 50 procent pierwotnie podpisanej umowy. Większość z nich GDDKiA naturalnie odrzuca, co sprawia, że wykonawcy wstępują na drogę sądową by dochodzić swoich praw. To zajmuje lata, jak pokazuje przykład Budimeksu i obwodnicy Augustowa nawet sześć lat. W tym czasie wykonawca musi kontynuować roboty i finansować rozszerzone zakresy z własnych środków. To z kolei sprawia, że kontrakty z państwem są silnie nierentowne, a ukończenie robót zależy wtedy od sytuacji finansowej wykonawcy, a ta w przypadku Polimeksu nie jest najlepsza – tłumaczy Rafał Bałdys.
Wiceprezes PZPB oznajmia, że rok 2012 pokazał, iż wielu polskich przedsiębiorstw nie podołało powyższemu modelowi realizacji kontraktów, co doprowadziło do licznych bankructw. – Takie podejście już dawno winno było być zrewidowane przez GDDKiA, gdyż poza stratami dla polskich przedsiębiorstw (i związanymi z tym kosztami pośrednimi dla gospodarki) nie daje inwestorowi wiedzy nt. faktycznych kosztów realizowanych kontraktów. Tę wiedzę GDDKiA posiądzie, kiedy zostaną sądownie rozpatrzone wszystkie roszczenia wykonawców – ocenia.
Według Rafała Bałdysa, realną pespektywą będzie zjawisko zwiększania się wartości kontraktów wobec pierwotnych umów podpisanych z wykonawcami. Wzrost ten może sięgać 10-20 procent, jednak szczegółowe dane będą znane za 5-6 lat.
– Sprawa zerwanych umów Polimeksu, to kolejny dowód na wadliwość i całkowitą niewydolność systemu planowania i realizacji inwestycji infrastrukturalnych. Tracimy oczywiście wszyscy, liczę tylko na to, że może te ostatnie wydarzenia zmuszą państwo i GDDKiA do głębokiej refleksji – komentuje wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
We wtorek GDDKiA poinformowała, że Polimex-Mostostal nie podołał budowie odcinków autostrad A1 i A4, a prace zostaną dokończone przez nowych wykonawców. Wieczorem tego samego dnia Polimex-Mostostal podał, że to spółka wypowiada kontrakty, a powodem jest, jak podaje Polimex w komunikacie, „nieprzedstawienie w wymaganym terminie zgodnego z prawem zabezpieczenia zapłaty za roboty budowlane w sumarycznej kwocie ponad 2 mld zł”.